dodano: 2010-06-16
Wojewódzkie Zrzeszenie Sportu i Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych Start w Katowicach zorganizowało w dniach 11-13.06.2010 XXXVII Indywidualne Mistrzostwa Polski Seniorów i Juniorów w Podnoszeniu Ciężarów.
Stowarzyszenie Eurobeskidy w Łodygowicach wystąpiło w najsilniejszym składzie.
W kat wag do 60 kg Magdalena Konior wynikiem 77,5 kg zdobyła złoty medal i awans do reprezentacji na mistrzostwa świata które odbędą się w tym roku w Malezji w Kuala Lumpur .
W kategorii wiekowej juniorów 17 letni Dawid Hałat w kat wag do 75 kg z rekordem życiowym 110 kg wywalczył medal srebrny. W klasyfikacji seniorów Dawid Hałat zajął IV miejsce ustępując o 2,5 kg brązowemu medaliście.
W kategorii wiekowej Seniorów udanie zaprezentował się w kat wag do 82,5 kg Adam Ciślak. Brązowy medal zdobyty przez Adama tym bardziej cieszy, gdyż z kategorii wagowej do 75kg przeszedł do wyższej co zaowocowało medalem i rekordem życiowym 130 kg.
Najlepszym zawodnikiem całych mistrzostw Polski , zarazem złotym medalistą w kat wag do 75 kg został nasz najlepszy zawodnik Wawrzyniec Latus. Kolejny najbliższy występ naszego zawodnika odbędzie się na pomostach mistrzostw świata w Kuala Lumpur.
W najcięższej kategorii zasłużenie triumfował Dariusz Wandzel, który złoty medal wycisnął wynikiem 177,5 kg. Dariusz Wandzel występował dotychczas w niższej kategorii wagowej, jednak chyba jest już przekonany, że w obecnej kategorii już niedługo będzie podnosił naprawdę duże ciężary
Start naszych zawodników należy uznać za bardzo udany, chociaż początkowo zapowiadał się niezbyt obiecująco. Zawody przeprowadzone były w rozgrzanej do granic możliwości, dusznej hali sportowej w której temperatura wynosiła blisko 30 stopni. Dodatkowym wyzwaniem dla wszystkich uczestników była próba przetrwania nocy poprzedzającej start w zawodach. Noc tę spędzaliśmy w Hotelu Katowice. Hotel ten nie posiada wentylacji ani klimatyzacji. Dodatkowo w tak upalną noc jak ta poprzedzająca zawody, nie ma możliwości otwarcia okna gdyż ma się wrażenie, że znajdujemy się na ulicy pośród warkotu samochodów i stukotu tramwajów. Następną noc spędzaliśmy już w domach, skąd dojeżdżaliśmy na niedzielne zmagania.